I od razu zdefiniuję. Wielki czyli przenoszący góry, czyli czyniący rzeczy niemożliwe.
4 w 1
Australian Open czyli jeden z czterech, pierwszy w roku, turniej tenisowy wielkoszlemowy. Właśnie teraz możemy oglądać zmagania najlepszych tenisistów na kortach w Melbourne, albo to samo, ale w telewziji. Myślę, że Wy tak jak ja w telewizji, choć wszyscy marzymy, żeby kiedyś na żywo i bezpośdrednio, tam, daleko.
Więc włączam rano EuroSport. Australian Open. Czyli Australia, ale że open to także - w meczu, który oglądam, Murraya z Nadalem - Hiszpania i Wielka Brytania. Lubimy to. Sędzią jest Irlandczyk. A lubimy jeszcze bardziej, gdy mamy do czynienia z tym, z czym mają do czynienia plakaty pewnej słynnej marki odzieżowej. Czyli np. gra Serena Williams z Agnieszką Radwańską, jest też w Australii, a sędzina pochodzi z Indii.
4 w 1 to nic. Lubimy wyścigi pływackie na Igrzyskach. 8 torów, 8 reprezentantów różnych państw, ot, taka płynąca mozaika kulturowa. Lubimy egzotykę.
Budujemy.
Nie budujemy kolei, dróg, mostów, estakad, autostrad, hoteli i tak dalej dlatego że są potrzebne. No nie budujemy. Budujemy dlatego, że będzie się coś działo. A raczej Coś. Polska cecha charakteru w przypadku wszelkich mistrzostw, pucharów, olimpiad charakteryzuje państwa całej Ziemii. Dodatkowo, Pekin na przykład oczyścił się, wielu Chińczyków zobaczyło że nie wszyscy to Chińczycy, i jak wygląda droga inna niż wiejska. A wieś w najbiedniejszej Azji to jak nietrudno się domyśleć prawdziwe wyzwanie dla oka, nie mówię o drogach i wyzwaniach dla... pojazdów, tak to dyplomatycznie określmy, co po nich jeździ... Choć tam to po prostu rzeczywistocha.
Walka.
Sport to walka na "śmierć i życie", i rzeczywiście tylko w cudzysłowie. Staramy się jak na wojnie, a jak przegramy to też dobrze. No i nikt nie ginie. Walka jest fair play, a kto się nie chce podporządkować ten wystawia się na społeczne odrzucenie. Tego się boimy, więc przypadki to niezwykle rzadkie. Na wojnie żadne normy nie obowiązują, w walce sportowej moralność, zwyczaj i obyczaj wiodą prym. Pięknie.
Łzy.
Które 30 sekund potrafi jednocześnie wycisnąć pięćdziesięciu milionom ludzi łzy? I jakby na żywo? Otóż takie 30 sekund, w trakcie których zawodnik przepływa 50 metrów i zdobywa złoto. I łzy wyciska wszystkim, których kraj zwycięzca reprezentuje. Z resztą nie tylko im. Ja zawsze płaczę. Piękne wzruszenie.
All you need is love.
Nie mówię już, ile (wysportowanych!) par sport właśnie połączył. Moimi faworytami są od wielu lat Steffi Graf i Andre Agassi. Czyli kiedy wielka piękna pasja łączy na zawsze.
No i ile/ilu obiektów westchnień sport dał nam... :)
VANCOUVER 2010
Ulice Bombaju – kto trąbi, ten jedzie
14 years ago