Tylko jeden cytat chcę przytoczyć. "Odszedłem od cywila, ponieważ czułem zagrożenie z powodu coraz mniejszego wyszkolenia załóg i obawiałem się o własne życie". To słowa Lesława P., byłego pilota Tu-154. Doprawdy, nikogo nie ruszyło (kiedyś, kiedy rezygnował) to, że dobry, doświadczony pilot i po prostu bardzo mądry człowiek robi coś takiego z przytoczonych powodów? Nie ruszyło, a szkoda, bo może udałoby się uniknąć tragedii z kwietnia.
Kiedy czytałam "Zapis śmierci", miałam wrażenie, że jestem w "głębokiej", biednej Afryce. Tam też nikt nie przejmuje się stanem samolotów i wyszkolenia ich pilotów. A to Polska właśnie.
Ale nie tylko chodzi mi o samoloty, którymi latają najwyżsi przedstawiciele władz Polski, lecz w ogóle o warunki, w jakich pracują owe persony. W tym samym numerze tygodnika, na stronie 8, czytamy: "(...) Słabość systemu bezpieczeństwa polskiego parlamentu wykazał w marcu tego roku dziennikarz jednego z tabloidów, który wniósł przez okno do sejmu atrapę broni. W efekcie medialnej burzy zabezpieczone zostało tylko to okno."
Parlamentarzyści sami decydują o tym bezpieczeństwie. Cóż, takie bezpieczeństwo, jakie decyzje. Słabiutkie...

www.poranny.pl