Saturday, November 6, 2010

Tragi-teatrzyk to wszystko.

Wydawałoby się, że bezpieczeństwo to nie wszystko, ale wszystko bez bezpieczeństwa to nic. Jednak nie w naszym kraju (właściwie mówię tu o życiu członków najwyższych władz w kraju). W owej sferze jest tak, że bezpieczeństwo to nie wszystko, najważniejsze jest zdanie Kaczyńskiego. Do takich wniosków, moich prywatnych, dochodzę po lekturze raportu "Zapis Śmierci" (ostatni "Wprost", nr 45, 27.11.10), z którą zmierzyłam się parę godzin temu. W tekście omówione są najważniejsze kwestie związane z tragedią w Smoleńsku, która miała miejsce 10. kwietnia. Podstawą do poruszenia tych spraw są powstałe już akta śledztwa smoleńskiego. Moja teza wynika z lektury całego artykułu. Za dużo musiałabym przepisać fragmentów, które pozwalają mi mieć spore wątpliwości co do tego, czy skoro prezydent jest Dowódcą Sił Zbrojnych, to wolno mu wszystko. Zwłaszcza, gdy jego decyzje dotyczą nie tylko jego, ale także 95 innych osób. Tak samo ważnych jak dowódca.
Tylko jeden cytat chcę przytoczyć. "Odszedłem od cywila, ponieważ czułem zagrożenie z powodu coraz mniejszego wyszkolenia załóg i obawiałem się o własne życie". To słowa Lesława P., byłego pilota Tu-154. Doprawdy, nikogo nie ruszyło (kiedyś, kiedy rezygnował) to, że dobry, doświadczony pilot i po prostu bardzo mądry człowiek robi coś takiego z przytoczonych powodów? Nie ruszyło, a szkoda, bo może udałoby się uniknąć tragedii z kwietnia.
Kiedy czytałam "Zapis śmierci", miałam wrażenie, że jestem w "głębokiej", biednej Afryce. Tam też nikt nie przejmuje się stanem samolotów i wyszkolenia ich pilotów. A to Polska właśnie.

Ale nie tylko chodzi mi o samoloty, którymi latają najwyżsi przedstawiciele władz Polski, lecz w ogóle o warunki, w jakich pracują owe persony. W tym samym numerze tygodnika, na stronie 8, czytamy: "(...) Słabość systemu bezpieczeństwa polskiego parlamentu wykazał w marcu tego roku dziennikarz jednego z tabloidów, który wniósł przez okno do sejmu atrapę broni. W efekcie medialnej burzy zabezpieczone zostało tylko to okno."
Parlamentarzyści sami decydują o tym bezpieczeństwie. Cóż, takie bezpieczeństwo, jakie decyzje. Słabiutkie...


www.poranny.pl

1 comment:

joanna said...

smutna prawda... i wczoraj znowu afera, w samolocie Prezydenta nie było lekarza, a procedury ponoć nakazują jego obecność

tłumaczenie: Prezydent lekarza nie potrzebuje

no tak Panie Prezydencie... ale nie znasz dnia i godziny.