Monday, July 30, 2007

Bardzo dwubiegunowy post.

KRYZYS CHIŃCZYKA

W Chinach śmierdzi - śmierdzą chińczyki*, śmierdzą ulice, "restauracje", sklepy, śmierdzi w busie, o "toaletach"-dziurach w ziemi nie wspominam, śmierdzi jedzenie (przejście obok McDonalda to prawdziwa rozkosz dla nosa;]) i w mojej kuchni. Gdzie nie śmierdzi? metrze, gdy nie ma tam chińczyków (tak sobie myślę) - czyli nigdy, u mnie w mieszkaniu (oprócz kuchni), w miejscach, gdzie jest napis: "fucken yellow people are not allowed to get in" - czyli nigdzie:(
CHIŃCZYKI ŚMIERDZĄ

Nareszcie znalazłam wroga nr 1 wśród nacji - chińczyki

Chińczyki są głupie (oni nie są mądrzy, czy sprytni - wyuczeni jakiegoś ruchu i to sprawia, że są "wielcy"...), a tego powodów jest wiele:
//są b. ograniczeni - nie każdy jest chińskim robotem, który pracuje 24/7 o wodzie z baniaka i misce ryżu. Nie ilość, ale jakość - głupie ludzie!!!!!!!!!
//jestem pewna, że analfabetyzm to nic - oni myślą, że na świcie są tylko żółci ludzie (wnioskuję z ich min, gdy widzą białego człowieka - pełen szok, przerażenie, zdumienie; jestem chodzącą atrakcją :])
//droga ich "myślenia" brnie przez wąziutki korytarzyk w mózgu wielkości małej węgierki, który prowadzi do znaku z napisem: "praca czyni wolnym", "bądź tytanem pracy" lub coś w tym stylu (w końcu komunizm tu, a i coś więcej chyba!!)
// U L Ż Y Ł O :D

Pamiętacie piosenkę Katie Melua "There are 9 Million Bicycles in Beijin"?? Chińczyków jest za dużo:
//przejścia dla pieszych są za wąskie - szersze pomogłyby uporać się z bałaganem, który sie tworzy, gdy chińczyki przechodzą na drugą stronę jak stado kopytnych;
//samochodów też za dużo - nie mieszczą się między jednymi światłami a drugimi - kolejny powód bałaganu na ulicach;
//przy czteroosobowym stole w ..."ryżodajni" (nazwijmy sprawę po imieniu) zawsze usiądzie 6 chińczyków;
//do zwykłej taksówki wejdzie 6 chińczyków zamiast 4!!
//w wagonie metra jest ich więcej niż się mieści - spokojnie! chińczyk poradzi - najwyżej sie zamknie w sobie (sztuka opanowana do perfekcji)
//podczas zdjęć mam ich 30 przed sobą (zamiast 4-5: fotograf, ktoś od światła, makeupista, stylista...) - każdy pilnuje swojego warkoczyka na mojej głowie, rękawy od bluzki są dwa a nie 1 przecież, podobna sytuacja ma się ze spodniami, butami, nie wspomnę o d z i e s i ę c i u paznokciach u rąk i dziesięciu u nóg.

Wyjątek potwierdza regułę - fajna załoga mojej agencji (tak w 80% przypadków!)
CO CIĘ NIE ZABIJE, TO CIĘ WZMOCNI!

B Y W A PIĘKNIE

Jestem szczęściarą - nasza wspaniała sąsiadka z synem i znajomymi w te wakacje postanowili się wybrać w podróż po Chinach. Tak się składa, że teraz są w mych okolicach. I ja byłam w weekend wolna. No i patrzcie:):)

plaża pod Shenzhen - czysto i prawie jak na Karaibach ;p


HONGKONG ajj.






Nocą...



jestem najwyższy... 415 m.n.p.m.



;)



W Hongkongu jest super - czysto, europejsko, pachnie, są wieżowce jak z obrazka z Manhattanu, parki, mili ludzie, fajne sklepy;-) - takie oto przyziemne potrzeby się ma po pobycie w Chinach!

DESER - z Chin, oczywiście! :]


*Wiem, że poprawnie gramatycznie byłoby CHIŃCZYCY wielką literą, no a l e ...

9 comments:

Unknown said...

o fuck ale rasizmu :D

Unknown said...

ładna buzka

Unknown said...

ciekawa Passta

Unknown said...

reklama wódki jest niesamowita :D :D

Yagoda said...

Kochana, hihihi-chyba nie można lepiej opisać chińskiej "kultury". Aktualnie jestem w Singapurze i coż nie śmierdzi wszędzie ale tutejsze KOPITIAM (patrz chińskie bistra) śmierdzą tak że coraz częściej zastanawiam sie nad składnikami owych potraw a pancakes from McDonalds to na serio chyba najsmaczniejsza potrawa (GDZIE NASZE JAPOŃSKIE JEDZONKO!?!?!) Niemniej wiem o co chodzi mimo ze singapurczycy to cywilizowane ludziki-rozumu im moze nie brak ale komunikacji ktora stworzyli stanowczo brak logiki. Poza tym baaardzo tropikalnie i czysto- szkoda źe nie w apartamencie. Zapraszam na bloga i odzywaj sie slonce..

Jerzy said...

To bardzo nie miłe tak pisać o innych.

prozelita said...

Uwielbiam panny styl pisania...
Jednak strzeż się, bo kiedy Kitajce opanują świat będziesz rozliczona z tych treści.

Kasia Gapa said...

Trafiłam tu przypadkiem, więc jestem nieco wyrwana z kontekstu, ale nasuwa mi się jedno pytanie... jak się nie podoba, to po cholerę tam się pchać? :) Współczuję tej udręki!
Po kilkutygodniowym pobycie w Shenzhen miałam - szczęśliwie! - zupełnie inne wrażenia niż autorka tego bloga... zarówno w temacie samego miasta, jak i jego mieszkańców.

Unknown said...

hah rozwalilo mnie fucken yellow people are not allowed to get in
hahah dokladnie mieszkalem z chinczykami to wiem jak smierdza.. chociaz koles z honk kongu jeszcze w miare byl