Sunday, November 20, 2011

Praca jak marzenie

Pierwsza edycja za nami. Właśnie wypisałam ostatnie adresy na kopertach ze zdjęciami, dzięki którym fani Marysi zdjęć, artykułów, całej podróży, a w gruncie rzeczy Marysi w ogóle, bo cenić ją trzeba za milion rzeczy, pomagają organizacjom w Azji i Afryce. To ponowne oglądanie zdjęć z Indii, Nepalu, Ugandy, Alp i Nowego Jorku było brzemienne w skutkach. Tyle emocji i dla mnie to jest. Ale popatrzmy:




Ja ryczę. Zwłaszcza kiedy się dowiaduję od Marysi, że ta chora dziewczynka, której pomagała w Ugandzie, zmarła kilka tygodni po Marysi powrocie z Afryki, to wtedy nic nie pomaga. Nie jest też łatwo, kiedy czytam na Marysi blogu, że przecież całego świata nie zbawi. I czuję jej wątpliwości. Czy to, co robi ma sens. Staram się pisać to, co mama podpowiada (nieraz razem czytamy bloga Marysi, i płaczemy, pamiętam to, jak dziś: http://www.myfinepix.pl/pl/blog/310324/291540), że uratować każde życie, to jakby zbawić cały świat. A co jeśli to życie umiera.

Cała rekrutacja na stanowisko Fotopodróżnika to wiele różnych emocji. Począwszy od listopada 2010. Już film promujący akcję gotowy, wkładamy na Youtube i puszczamy w świat. Nie! Ladies and Gentlemen napisane z błędem. Poprawiamy. Start akcji. Trzeba kilka banerów powiększyć, kilka dodać. Pierwsze zadanie jest wykonywane do 9.01.11. Zdjęcia, które uczestnicy wgrywają do MyfinePix w ramach pierwszego polecenia, strasznie mi się podobają. Kilka zapada w pamięć.




Miłe głosy. Że jaki to fajny pomysł ten Fotopodróżnik. Na forum MyfinePix zaczyna się marzenie. Poleciałbym tu i tu, a zdjęcia zrobił temu i temu. Albo nie, albo tak, albo tam, albo tu. Polska, Europa, Azja, Polinezja. Są oczywiście słowa krytyki, że co to fatalny pomysł. :) I tutaj też pojawiło się kilku bohaterów. Moich nocnych koszmarów!

Lata 90. Pojawiają się fora internetowe, na których najłatwiej obsmarować kogoś i coś. Bogusław Linda czyta o sobie i na dwa lata wycofuje się z aktorstwa. Cóż, my wycofać się nie mogliśmy, bo kiedy niewygodny (często pozornie tylko) wątek na forum żyje swoim życiem, to jest dopiero bałagan. A rekrutacja trwa, są tacy, którzy razem z nami tłumaczą, że to nie jest tak, że prowadzimy sobie jakiś konkurs, a w podróż marzeń i tak pojedzie Joasia Cz. i Krzysztof Powolny. No to było dla nas najzabawniejsze. Natomiast ja wiedziałam, że to się uda, nie sądziłam tylko, że fotopodróżnik będzie aż tak niesamowitym człowiekiem. Takim, który z dotychczasowych konkurentów, ujmując ich za serce, stworzył wielkich fanów swojej wyprawy.
Naprawdę wielkich. Kiedy kilka dni Marysia nie pisała nic w swoim profilu na MyfinePix, będąc np. w Ugandzie, dostawałam maile od jej czytelników: Czy wiemy, co się dzieje z Marysią? Dawała znak życia? Czy to jest kwestia braku dostępu do Internetu?
Wszyscy żyliśmy podróżą Marysi. Sam fakt, jak wiele przyszło osób na wernisaż wystawy zdjęć Marysi, jak wiele ludzi zaangażowało się w pomoc organizacjom Stop India i Bringing Hope to the Family, które Marysia odwiedziła, i których podopiecznych losy opisała, świadczy o mocy naszej Fotopodróżniczki. To niesamowicie uskrzydlające. Ale czapki z głów dla Marysi. Linki do bardzo, ale to bardzo ujmujących reportaży:
http://www.myfinepix.pl/pl/blog/310324/286379
http://www.myfinepix.pl/pl/blog/310324/319066

Już 5 grudnia druga edycja Fotopodróżnika. Jestem gotowa na nowe emocje, a o Podróży Marzeń Marysi Brzezińskiej będę pamiętać do końca życia :)

9 comments:

myślonotatnik said...

Lubię, lubię

Joasia Cz. said...

To nasze wspólne emocje często!

Ken.G said...

Niesamowita sprawa. Byłam na tym blogu, poczytałam, pooglądałam zdjęcia, spochmurniałam...

P.S.
Fantastyczne jest to zdjęcie dziewczyny pod wodą. Mogę wkleić je na swój blog? (oczywiście, z adnotacją, że znalazłam je u Ciebie)

Joasia Cz. said...

Śmiało.

Pesymista said...

okropnie słabe są te zdjęcia...

Anonymous said...

ŚLICZNE ZDJĘCIA.POZDRAWIAM SERDECZNIE Z OKOLIC KRAKOWA

Unknown said...

Ciekawie :)
Na pewno zajrzę jeszcze nie raz :)
Zapraszam do siebie :)

Anonymous said...

Niesamowite zdjęcia! :)

Prod UA said...

W Azji nigdy nie byłam, więc chłonęłam relację jak tylko mogłam! Tylko pozazdrościć tej podróży !