Wednesday, July 7, 2010

Azja znów.

Za trochę ponad tydzień Chiny. Kiedy przeglądam notatki z tego bloga, zauważam, że najbardziej zirytowane opisy rzeczywistości tworzyłam właśnie będąc w Shenzhen 3 lata temu. Czyli nie będzie łatwo? To gniewne podniecenie bierze się bowiem z wkurzającej mentalności Chińczyków, trudnej pogody, bałaganu na ulicach, ciężkiej pracy też. A może coś przez te 3 lata się zmieniło? Oby. Liczę na umyte ulice, na to, że ludzie się na nich nie odżywiają, nie załatwiają... Z drugiej strony, od strony antropologicznej, ciekawie jest obserwować tak inną kulturę. I tym razem postaram się nie kłócić cały czas i o wszystko, i na każdym kroku, ze sprzedawcą, taksówkarzem, fryzjerem w pracy, itd itd itd... Zgoda buduje, wiadomo, tyle się tego nasłuchałam w ostatnim miesiącu, że już inaczej chyba nie będę potrafiła??? ;)
Wracając do pogody - upały w Pekinie (a to w skali całych Chin, nie mówię o Azji Południowo-Wschodniej!, niedalekie od HK miejsce) ostatnio osiągają rekordowy poziom. Czyli będzie 35*C, będą straszliwe burze, co prawda tropikalne, ale to tylko ten epitet dobrze się kojarzący, sprawia że lepiej myślimy o takiej "egzotyczne"j pogodzie. W rzeczywistości pracować w takich warunkach, zwiedzać zresztą też, jest całkiem męcząco! To kolejny aspekt obrazujący klimat, nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, państwa o największej liczbie mieszkańców na świecie.
No i wracamy do pozytywów. Jasny punkt mojego wyjazdu to 5 dni wakacji w Hong Kongu, podczas których mam zamiar lepiej poznać to najbardziej zaludnione miasto na świecie, a ponadto odwiedzić Makao, byłą kolonię Portugalii, podobno bardzo romantyczne miejsce, gdzie czuje się południową Europę bardzo wyraźnie. Będzie mi tego trzeba...

No comments: