Saturday, June 9, 2007

feel good!

Widzieliście kiedyś chodzące kości?? A ja tak :/ I miały duże modne okulary na kościach - pozostałości po nosie i te kości nie rozstawały się z papierosem, który trzymały w dwóch wąziutkich kościach - pozostałościach po wskazującym i środkowym palcu, uuuuu:/

Tak NIE A PROPOS tego, co powyżej, bo jedzenie w stylu Francuzek (czyli ... oj sporo zasad!), to nie dieta pt. 'Papierosy-jabłka-pomidory, potem papierosy-kawa, a na koniec papierosy-woda'.
Jest to coś zupełnie innego, a książką 'Francuski nie tyją' delektuję się jak... tortem czekoladowym [jadłam kiedyś i na pewno był pyszny i się nim okrutnie delektowałam, także proszę o nieoskarżanie mnie, że wymyślam!!]. Książka nie jest tylko o zasadach zdrowego żywienia - są także różne przezabawne historyjki, dla których obżarstwo i próba powrócenia do możności normalnego poruszania się dzięki wskazówkom, którymi kierują się Francuski (właściwie mają to we krwi...), także naprawdę polecam, jeśli masz chociaż minimalną wiedzę o tym, co do jest białko, węglowodan, cukier (niektóre bohaterki dowiedziały się, jak ważyły już te 100kg! - Oh, the sweet America ;]) i trochę Cię ciekawi, co jesz:)
Postaram się napisać kilka ciekawszych zasad; dla kobiet i mężczyzn, dla chudych i grubych, dla modelek, dziennikarzy, prawników, inżynierów, sportowców (potrzebne byłyby zapewne niewielkie modyfikacje!!), dla Francuzów, Amerykanów!!, Japończyków i Brazylijczyków (trochę gorzej mają mieszkańcy Afryki czy biedniejszych części Azji - tym życzę, żeby codziennie mieli cokolwiek do zjedzenia!!) etc...

Kolejność nie jest chyba do końca zachowana, ale i tak trzeba mixować, mixować, mixować... i trzymać się wszystkich punktów, by osiągnąć cel: idealne samopoczucie, jedzenie ukochanych potraw i niczego sobie figurka (FEEL GOOD!):
  • Pierwsza zasada jest bardzo cool - najważniejszym składnikiem diety zrównoważonej jest ... (nie herbata zielona, grejpfruty, sałata czy ciemne pieczywo!) MIŁOŚĆ :-)
  • Kochasz czekoladę, pizzę ;-], wino, bitą śmietanę i croissanty - ''włala!!'... ale nigdy tabliczka czekolady, cała pizza (zwłaszcza z Pizzy Hut, z poczwórnym serem i trzema rodzajami tłustego mięsa), wino? - tylko nie całą butelkę (jedynie w niesamowitych dołach dozwolona;]), bita śmietana - pyszna, ale jako dodatek do owoców a niekoniecznie prosto z dozownika do buzi (to z reszta nie jest bita śmietana, ale coś, co przypomina trochę składniki broni chemicznej!!), a croissanty proszę bardzo - do lekkiej kawki na śniadanie, ale niekoniecznie codziennie i niekoniecznie posmarowane centymetrową warstwą masła orzechowego.
  • Kolejny punkt: wiadomo, nie dwa posiłki: jeden o 11stej przedpołudniem (dwa pączki i duża kawa z karmelem, syropem czekoladowym i bita śmietaną pod sufit; bo nie było czasu na śniadanie, to teraz musi być porządne... oj NIE!!), a drugi - wielki, zdecydowanie ZA wielki na te porę! - o 22giej po pracy/szkole/męczącym dniu/5ciu godzinach spędzonych na boisku... ZA TO KILKA MNIEJSZYCH POSIŁKÓW - w tym jeden (lunch/obiad) składający się z kilku mniejszych potraw...
  • Pierwszy posiłek odżywczy, a ostatni lekki :-)
Ta dziewczynka, Brazylijka z resztą, chyba trzyma się tylko dwóch ostatnich wyrazów z moich porad (a właściwie pani Mireille Guiliano, autorki książki 'Francuski nie tyją')... Papierosy?? Lekkie przecież są, kości udźwigną ;-) HahahaHahahaHahaha :-//

Porady nie są dla chłopców moim wieku - także Michałku, costa de la luz (oj, wakacje w Hiszpanii, Aj łont!!) - idź na pizzę, Maciusiu - do Mac'a, zjedzcie sobie Chłopcy schabowego z frytkami i dużą Colą.. Dla Was to raczej na przyszłość, ale my, kobietki, którym już wszystko idzie nie tam gdzie trzeba, możemy zacząć walczyć ze sobą :]
To, że to napisałam, to także mała terapia dla mnie - żadnych pięciu kulek lodów o smaku zielonej herbaty (nawet!) o 1szej w nocy w czasie imprezy, Joanno!! ;-]]

Chociaż... Jaki facet nie poleci na taką pupcię?? J.LO. and her hips, which don't lie ;-]

14 comments:

Unknown said...

przeczytalem.

Maciek Sz. said...

A ja właśnie wróciłem, przeczytałem też. Bardzo fajne. Skąd wiesz że jedzenie w macu jest u mnie na pierwszym miejscu? Strzegłem tej tajemnicy jak nasi przodkowie strzegli ognia!

Unknown said...

a ja nie lubie schabowego...

Maciek Sz. said...

dobrze przygotowany schabowy ma swój urok, mało gdzie można taki dostać. Michał! Idź spać!

Maciek Sz. said...

A ty Asia wstawaj!

Joasia Cz. said...

Michale,
obiecuję Ci kurs gotowania rosołu, o czym już rozmawialiśmy, a także, że Ci zrobię schabowego... tylko nie ze schabu, ale np. kurczaka, dużo smaczniejszy, może polubisz tę formę jedzenia mięsa - czyli jak w KFC: w panierce:)
OK??

A gdzie Ty Macieju zjadłeś schabowego, który miał swój urok? [fajne określenie, podoba mi się!!]

Całuski ;)

Maciek Sz. said...

Słuchaj, będac jakiś czas temu w Sopot (taki kurort nad morzem, trójmiasto te sprawy:-) ) chciałem być fajny i zamiast ryby zamówiłem schabowy, byłem pozytywnie zaskoczony!. Do usłyszenia!

Maciek Sz. said...

coś tu puuusto...

Unknown said...

to sie inaczej nazywa jak jest z kurczaka !!! bryzol cielecy chyba ;p;p;p

pysia said...

a poropos lodów to odkryłam najlepszą lodziarnie w mieście [;
malonova się nazywa i jest na niepodległości

zapraszam Cię jak już kiedyś wrócisz [;

pysia said...

malinova... :>

Joasia Cz. said...

kotki, dużo mam do pisania ale muszę w końcu jakiejś nocy sie wyspać (nie będę pisać tak na forum ile spalam ostatniej nocy.....;[) wiec na notatkę poczekajcie do jutra :*

DZIĘKI ZA KOMENTARZE, a bryzol najlepszy ;)

Maciek Sz. said...

Asia = impreza

taki żarcik mały...

Maciek Sz. said...

pewnie zaraz będzie coś nowego dodane....pewnie zaraz będzie coś o Tokio ?